Później prowadził
Na skutek błędnej interpretacji PZPN zabrał mi licencję, która była ważna jeszcze dwa lata. W tym czasie wygasła mi umowa z Arką, po czym Związek... przywrócił mi licencję. Na powrót do Gdyni było już jednak za późno. Zaproponowałem jeszcze, że mogę zostać w Arce na innym stanowisku, ale moja sugestia nie znalazła odzewu - wspomina Jończyk. Później prowadził już tylko Zagłębie Lubin, ale szybko mu podziękowano. - Nie tylko mi. Proszę zauważyć, że w ciągu siedmiu miesięcy zmieniło się tam czterech trenerów [Dariusz Fornalak, Jończyk, Orest Lenczyk, Marek Lesiak]. To pokazuje, że przyczyna nie leżała w trenerach - dodaje. Praca w Arce to była moja życiowa szansa - mówi Jończyk, następca Stawowego, który na dziewięć kolejek przed końcem sezonu przejął zespół w II lidze. - Wygrałem siedem meczów, dwa zremisowałem, więc nie mogę mówić, że mi się nie powiodło - podkreśla Jończyk. Gdynianie zajęli wówczas 4. miejsce, ale na skutek degradacji Zagłębia Lubin i Korony Kielce awansowali do ekstraklasy. Jończyk nie dostał jednak szansy poprowadzenia zespołu.